Czy to czas na inwestowanie na GPW?

Od marca 2020 amerykańskie i zachodnioeuropejskie indeksy przeżywają spektakularną hossę, która przykuwa wzrok inwestorów z całego świata. Równocześnie polski parkiet dał zbyt wielu okazji do zarobku, utrzymując swoje notowania w ponad rocznym trendzie bocznym. Czy to właśnie teraz nadchodzi czas na przerzucenie kapitału z rynków rozwiniętych na Polskę i jej sąsiadów?

Dlaczego polska giełda?

Choć oczy całego świata wciąż skupione są przede wszystkim na amerykańskim parkiecie, który nie tylko rekordowo szybko wrócił do przed pandemicznej formy, ale niemal każdego dnia bije nowe rekordy, to nasza rodzima giełda wciąż ma wiele atutów, którymi może zawalczyć o inwestorów. Przede wszystkim sam fakt, że jeszcze nie urosła tak mocno, jak zagraniczne indeksy, wskazuje na ogromny potencjał do wzrostów. Wielu doświadczonych inwestorów zdaje sobie sprawę, że rynki poruszają się w cyklach – kapitał cyrkuluje pomiędzy rynkami rozwiniętymi a rozwijającymi się. Nasz kraj wciąż należy do tej drugiej grupy, a zdecydowanie ostatnie lata należały do krajów rozwiniętych i wiele wskazuje na to, że wkrótce czeka nas kolejne przebiegunowanie.

W co na polskiej giełdzie warto inwestować?

Na GPW można znaleźć kilka bardzo wartościowych spółek, których wyceny nie przyprawiają o zawrót głowy. Ze spółek typu value (z ang. wartość) można wymienić przykładowo KGHM, Orlen, Dębicę czy Budimex, których wyniki finansowe czy wypłacane dywidendy są na bardzo dobrym poziomie, a relacja ceny do zysku jest bardzo interesująca. W Polsce nie brak również modnych spółek Growth jak CDR, 11BIT czy mocno przecenione ostatnio Allegro. Na fali rosnącej popularności rynków wschodzących również i one mogą być doskonałą inwestycją i okazją do zarobienia niezłych pieniędzy. Bardzo ciekawą ofertę polskich spółek znajdziesz m.in. w Saxo Banku, który pozwala Ci w nie inwestować zarówno poprzez ETF’y, CFD, jak i bezpośrednio nabywając walory.

Oczywiście istnieje szereg czynników, które trzeba wziąć pod uwagę, inwestując w spółki, zwłaszcza z WIG20. Jednym z nich jest zależność od Skarbu Państwa, z którą często w parze idzie dość kiepskie zarządzanie, a coraz częściej również traktowanie przez rządzących jako “dojnej krowy”, która z własnych środków finansuje coraz większe wydatki. Takie działania skutecznie odstraszają inwestorów, którzy nie mogą liczyć ani na sensowne dywidendy, ani na podnoszenie wartości własnej spółki przez reinwestowanie zysków. Dlatego do spółek Skarbu Państwa, nawet tych największych, należy podchodzić zdecydowanie bardziej ostrożnie, niż do pozostałej części polskiego parkietu.